wtorek, 26 lipca 2011

łóżko

Kot który jest kochany ma swe...łóżko. Tak łóżko-nie jakieś tam kocie legowisko,choćby nie wiem jak wygodne,ale łóżko. No nie wymagam by kupili je dla mnie osobno-co to za przyjemność spać samemu :). Ja mam łóżko mego pana i mej pani. Zawsze do nich przychodzę. W dzień lubię chować się pod narzutą u pani-jest wełniana i nigdy nie zmarznę. No i pachnie porządnie jak natura a nie sztuczny świat. Łóżko pana jest do popołudniowych drzemek i do spania w nocy. Zawsze tam zaczynam nocny odpoczynek. Jak już naprawdę jestem śpiący a pan nie okazuje zrozumienia i nie przygotowuje mi pościeli to go mobilizuję-albo miaucząc głośni o dobitnie patrząc na spanie,albo gdy udaje,że nie rozumie gryzę go w nogę-delikatnie przecież to upomnienie. A gdy wszyscy już śpią to i ja-na poduszce,w poprzek wzdłuż-niech się do mnie dostosują. Kot swe prawa ma.

czwartek, 21 lipca 2011

Dlaczego kot mruczy?

Autorem artykułu jest Małgorzata Paskudek



Mruczenie jest jednym z powodów, dla których kochamy koty. Uwielbiamy je za to, że działa na nas uspokajająco i cieszymy się, gdy kot głośno nas powiadamia o swym zadowoleniu, miłości i poczuciu bezpieczeństwa.

Wiadomo, że mruczenie relaksuje, pociesza, uspokaja, wycisza, sprawia przyjemność oraz poprawia nastrój. Kota? Cóż, kota być może też, choć o to trzeba by zapytać właśnie jego. Ale z pewnością człowieka, do którego mruczenie jest adresowane. Naturalnie – o ile w ogóle jest adresowane...

Mruczy kot drapany i głaskany w ulubionym miejscu, zwinięty w kłębek na kolanach, przytulony w łóżku do opiekuna czy do innego kota, senny, najedzony. Ale czasem także chory, ranny, umierający. Bo powodów, jak w przypadku każdego zachowania tego złożonego zwierzaka, może być wiele.

Wszystkie koty, bez względu na wiek, płeć czy rasę, mruczą z taką samą częstotliwością: 25 cyklów na sekundę.

Koty zaczynają mruczeć, kiedy są małymi kociętami i jest to jeden z pierwszych kontaktów werbalnych pomiędzy kociakiem i jego matką, która mruczeniem oznajmia mu, że wchodzi do legowiska, co ma na celu jego uspokojenie. Starsze koty mruczą, gdy jest im dobrze i gdy chcą inne sprowokować do zabawy. Dominujące koty mrucząc informują inne o swych przyjacielskich zamiarach i często w ten sposób zapraszają je do zabawy. Jest to kocie zapewnienie: "Nie uciekaj, zaufaj mi, jestem przyjacielem, nie ugryzę cię tym razem... słowo!". Mruczenie może być także werbalnym środkiem łagodzenia konfliktów. Koty mruczą jednak nie tylko z zadowolenia, lecz także gdy odczuwają ból i są zestresowane. Ma to na celu, przekładając na ludzkie zachowania, podtrzymanie ich morale i przekonanie samego siebie, że wszystko będzie dobrze.

Właśnie mruczeniu koty zawdzięczają swoje zaskakujące zdolności regeneracyjne. Z badań przeprowadzanych przez uczonych wynika, że stałe wibracje o częstotliwości 25 - 125 Hz wspomagają m.in. zrastanie się kości i działają przeciwbólowo. Powiedzenie, że koty zawsze spadają na cztery łapy i mają więcej niż jedno życie nie jest więc do końca sprzeczne z rzeczywistością. One naprawdę potrafią “wylizać się” nawet po bolesnym upadku z wysokości kilku pięter.

Często melodyjne mruczenie kota pomaga także jego opiekunowi. Mówi się, że zwierzęta te, jak żadne inne, potrafią wyczuć chore miejsce i uśmierzyć ból, a nawet... spowodować całkowite wyleczenie. Nawet, jeśli wy w to nie wierzycie, to musicie przyznać, że mruczenie głaskanego kota sprawia nam, ludziom prawdziwą przyjemność. I jest to jeden z powodów dla którego zwierzęta te mają tak wielu miłośników.

Mruczenie kojarzy nam się głównie z cichymi i czułymi tonami, jakie kot wydaje leżąc na naszych kolanach. Są to tzw. dźwięki gawędziarskie. Warto jednak zauważyć, że gdy nasze pupile są głodne, mruczą znacznie głośniej. Tony te, wydawane również podczas bójek, mają częstotliwość zbliżoną do płaczu dziecka. Dlatego właśnie tak na nas działają. Dokładniej - dźwięki "wzywające" oscylują w granicach 220-520 herców, a płacz dziecka ma zakres 300-600 herców.

Jest jeszcze jeden rodzaj mruczenia. Usłyszeć go można, gdy kot zajmuje się właśnie np. upolowaną zdobyczą. Ten jednak brzmi jak głębokie, gardłowe warczenie i może być swoistym ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy zamierzaliby przeszkodzić zwierzakowi w tym, jakże ważnym dla niego wydarzeniu.

---

http://wszystkookociakach.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

szafy i inne zakamarki

Uwielbiam wchodzić do szaf. Czekam aż ktoś je otworzy i niezauważony chowam się w szafie. Jedną z zepsutym zamkiem sam otwieram :). Najlepsza chwila to ta gdy uda się wejść do szafy i jeszcze znaleźć miękki sweter na ole,lub samemu go ściągnąc z wieszaka. Ostatecznie nie musi być szafa. Mogą być różne półki, stołki,zakamarki np. schowek na buty. W porządnym domu zawsze jest coć do ukrycia się. Lubię też półkę nad tlewizorem z rozgrzamym dekoderem i video-zwłaszcza w zimie.

Był kiedyś w telewizji program o kotach i pokazywano ludzi którzy cały dom urządzili dla swych pupili-były różne półki,przejścia,hustawki,kosze schodki-cały arsenał do dobrej zabawy i aktywnego spędzania cxzasu. Ech, nie każdy ma takich ludzi.

środa, 20 lipca 2011

gazety

Wprawdzie nie czytam ,ale gazety to mój żywioł. Jeśli gazeta zostawiona jest w moim zasięgu to znaczy ,że jest dla mnie. Czy to podłoga,czy kanap,nawet stół. No nie -nie gryzę gazet-ja na nich śpię. Może ta wiedza tak się przemieści...

pudełka

Nie wiem jak wy,ale ja uwielbiam pudełka. Do każdego muszę wejść. Jest to przymus nie do pokonania. Może to by pudło po butach, po paczce z poczty. Może być nawet po czekoladkach. Moim rekordem było zmieszczeni 3 łapek do pudełka po telefonie komórkowym-baardzo małym. Niestety nikt nie uwiecznił tego wyczynu-zabrali mi pudełko coś krzycząc na temat gwarancji.
Ale ponieważ pudełko jest tak ważne to mam swoje do spanie-niech się schowa kupne legowisko-dla mnie może nie istnieć. Wszedłem doń raz i tyle. Żadnych zalet a pudełko można pogryźć,można się w nim schować,można doń skakać z rozpędu a jak dobrze wezmę rozpęd to nawet przejechać przez pokój. To jest to!
P.S. pudełko moje jest często zmieniane,bo jak zbytnio je pogryzę to się nie podoba mym ludziom.

porady dla ludzi- zabawki

Pamiętajcie wszyscy-my koty jesteśmy DRAPIEŻNIKAMI, jednymi z najbardziej morderczych stworzeń na ziemi.Niech nie zmyli was masz przymilny wygląd.(choć mam wątpliwości czy dotyczy to też tych sztucznych hodowli do zdobienia kanap).  Normalny kot ma instynkty drapieżcy- polowanie, nocna aktywność, potrzeba ruchu- im młodszy kot tym więcej wymaga uwagi i znajdowania mu zajęć. Jeśli już mam wytrzymać w ludzkim  domu dajcie mi zabawki. Nie muszą być wyszukane byle umożliwiły bieganie,polowanie na nie i wytrzymały nasze pazurki i ząbki. Ja uwielbiam kulki zrobione ze sreberek po czekoladkach-można je toczyć,gryźć i schować. Potrafię też nimi grać "w piłkę". Mam też pluszową mychę-dla dzieci ale jakiejś dobrej firmy-od wielu lat wytrzymuje moje szarpanie ,darcia pazurami i w ogóle tarmoszenie.I wciąż jest cała.
Nie cierpię twardych plastikowych zabawek, a zwłaszcza piłek z dzwoneczkami-smak obrzydliwy,potrafią pokaleczyć gdy je rozgryzę i hałasują a ja do polowania potrzebuję ciszy by się czaić. Szybko znudziło mnie gonienie za światłem, którego nie można złapać. Też miękkie zabawki na wędce mają wadę-ograniczają pole zabawy. Jeśli mnie lubisz puść czasem ten kij niech ja się sam pobawię.
A jeśli mnie kochasz to w sklepach zoologicznych są np. myszki obleczone prawdziwym futerkiem( nie mysim,ale futerkiem), ze skórzanym ogonkiem. Uwielbiam je nosić w pyszczku za ten ogonek i bawić się nimi. To dla mnie prawdziwa frajda.

Pozwólcie,że się przedstawię

Witam wszystkich
Nazywam się Kuba i jestem kotem rasy europejskiej czyli...zwykłym dachowcem.

Dodam,że jestem piękny jak z reklamy Wiskas - choć niedocenionym-tę rolę powierzono innemu futrzakowi.Toteż postanowiłem inaczej zaistnieć w wielkim świecie.
Czas ucieka-tak mówią ludzie,choć dla mnie byt dzieli się na: pełną miskę- sen na kanapie- pełną miskę- sen w pudełku- pełną miskę- porcję pieszczot i zabawę-sen w innym wybornym miejscu-pełną miskę-spacer,wylegiwanie w słońcu-pełną miskę...już wiecie jak to jest ;).
Mam też obowiązki-muszę pilnować stada(i swej wygody). Przecież jestem przywódcą. Mam do opieki dwie istoty dwunogie,czasem trzy-ludzi. Służą do napełniania miski,głaskania,zabawiania- w szerokim znaczeniu do spełniania moich  zachcianek. A mam ich trochę-w końcu każdy ma swe przyzwyczajenia. Czasem marudzą. Ale skoro mnie wzięli do swego - teraz i mojego- domu to niech się do mnie dostosują.
Tak się zastanawiam-chyba istniej jakiś "czas" coraz bardziej mam ochotę spać i coraz szybciej nudzi i męczy mnie zabawa. I już nie skaczę tak wysoki na półki jak kiedyś.
Ludzie mówią,że się starzeję-a jakie jest wasze zdanie?